Wstępując do pewnej subkultury/organizacji/kółka zainteresowań (niepotrzebne skreślić ;p) zyskujemy poczucie bezpieczeństwa oraz akceptacji. Miło jest porozmawiać z osobami, które są takie jak my. Tylko robiąc to nieświadomie zabijamy swój indywidualizm. Tak niestety jest to coś, co w mniejszym lub większym stopniu stopniowo w sobie zabijamy.
Zdarzają się oczywiście osoby, które tego nie tracą. Jest to chyba jednak rzadkość, bo większość jednak stopniowo upodabnia się do reszty. Nie to jest jednak najgorsze, bo stając się takimi jak reszta nadal mamy poczucie wyjątkowości. Jesteśmy częścią jakiejś grupy, a uczujemy się wielkimi indywidualistami, dlatego też mamy grupki panków,skatów,emo czy cholera wie czego. Myślą, że wyrażają w ten sposób siebie, a tak naprawdę wyrażają w ten sposób tylko i wyłącznie swoją przynależność do danej grupy.
Z tego też powodu jak ogniach unikam podobnych zgrupowań. Staram się myśleć za siebie i nie dać sobie dyktować mojego stylu życia. Jest to mój bunt przeciwko masie szarości. Apeluje też do was: bądźcie sobą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz