KATEGORIE

piątek, 27 stycznia 2012

Bałagan z ACTA

Miał być kolejny post mówiący o tym jaka to ACTA jest zła i takie tam, ale go nie będzie. Bardziej interesujący wydaje mi się bałagan z ACTA. Otóż nijak nie mogę się dowiedzieć czym jest ACTA i o co właściwie chodzi. Samego tekstu nie chce czytać, bo jest długi i nudny. Dobrych opracowań raczej też się nie uświadczy.

Wiem, że nie ograniczy wolności słowa w internecie, bo to raczej nie realne i nielegalne, a poza tym ma mało wspólnego z prawami autorskim. No bo zresztą jak to, że nazwę premiera debilem ma się do praw autorskich? Ten zwrot jest zarezerwowany dla jakiejś korporacji czy ki chuj?

Wiem też, że nie ma raczej szans na powstrzymanie piractwa, a więc możecie spać spokojnie ;) Dlaczego? Oj, bo zawsze znajdzie się metoda na obejście każdych zabezpieczeń. Zresztą coś mnie doszły słuchy, że zapobieganie piractwu przez usługodawców internetowych jest sprzeczne z kartą praw podstawowych unii czy coś w ten deseń, a więc mało realne jest wprowadzenie tego.

No w sumie wiem to co każdy, kto nie uległ zbytnio panice, choć przyznaję, że początkowo lekko mnie poniosło. W każdym razie jeśli ktoś ma jakieś rzetelne informację na ten temat, a najlepiej tłumaczenie z kodu prawniczego na polski, to byłbym wdzięczny.

Sama ACTA poza bałaganem związanym z prawie kompletnym brakiem informacji na swój temat wprowadza też bałagan związany w protestami. Szczerze z początku je popierałem i nadal niektóre inicjatywy popieram, ale ci skurwiele z tej grupy "hakerskie" (czyt. banda dzieciaków z zabawkami) mnie wkurwili. Nie szkodzą rządowi, a ludziom. Po prostu zamiast atakować rząd, to atakują obywateli (np. akademicka sieć internetowa UWr została zaatakowana), którzy się jeszcze z tego cieszą. Po prostu bez komentarza.

Brak komentarzy: