KATEGORIE

piątek, 27 stycznia 2012

W obronie piractwa.

Kilka słów o piractwie. Zaczynając od tego,  dlaczego nazywam to piractwem, skoro uważam to za pozytywne zjawisko? Otóż według mnie nazwa już się tak rozprzestrzeniła i wiadomo o chodzi, że po prostu nie ma sensu jej zmieniać. Nie ma też według mnie negatywnego wydźwięku, bo większość ludzi kojarzy te zjawisko raczej pozytywnie. Skoro wiadomo o chodzi i nazwa jest krótka, to po co na siłę ją zmieniać?

Nazywanie piractwa kradzieżą jest niepoprawne z prostej przyczyny. Piractwo nie jest kradzieżą. Kradzież to prosto i dobrze zdefiniowany czyn:
kradzież
1. potajemne zabranie cudzej własności
Piractwo jest potajemne, ale nie jest zdecydowanie nie jest zabieraniem.Wykonywana jest kopia produktu, a więc oryginał nie znika, tak więc nie ma miejsce pozbawienie kogoś własności na swoją korzyść. Niektórzy argumentują, że pozbawiamy właściciela praw autorskich zysku, ale jest to nieprawdą. W większości ludzie korzystający z pirackich kopii nie kupiliby legalnej kopii. Nie bez winny posiadacza praw autorskich zresztą. Produkty są zwyczajnie za drogie. Skoro jedna strona nic nie traci, to nie ma mowy, aby doszło do kradzieży.

Pojawiają się głosy (szczerze czytałem tylko wstęp, bo jak zwykle nudne) za tym, że zjawisko to (piractwo) sprzyja nawet sprzedaży, a więc przyczynia się do zwiększenia zysków. Głównie poprzez reklamę. Ma to zresztą sens, bo zastanówcie się czy system operacyjny Windows byłby tak popularny gdyby nagle wszyscy posiadacze jego nielegalnych kopii zostali zmuszeni do zakupienia oryginalnej wersji lub też korzystania z alternatywy? Według mnie nie. No dobrze pozostaje jeszcze kwestia rynku gier komputerowych, który jest zmonopolizowany przez ten system, ale myślę, że jakby nastąpiło duże zróżnicowanie pod tym względem, to rynek by się dostosował.

Tak więc skoro piractwo nie szkodzi, a być może nawet pomaga, to o co cały ten szum?

Brak komentarzy: